Serwis świadomych rodziców radosnych dzieci

Dlaczego NPR, gdy chcesz zostać Mamą?

W poprzednich notkach wspominałam już o naszym wykorzystaniu naturalnych metod planowania rodziny w celu poczęcia dzidziusia. Ostatnio dużo czytam na ten temat i spotkałam wiele zadziwiających opinii.


Pierwszy raz zainteresowałam się NPR-em tylko dlatego, że jestem katoliczką. Wiedziałam, że Kościół Katolicki nie akceptuje antykoncepcji. Jednak to nie był jedyny powód, aby poznać metody naturalne - po prostu uważam, że każda zdobyta wiedza poszerza horyzonty, a w tym przypadku daje dodatkową możliwość wpływania na ilość potomstwa. :)

Większe zainteresowanie NPR-em pojawiło się u mnie kilka miesięcy przed ślubem - podczas wizyt w poradni rodzinnej (na trzech obowiązkowych spotkaniach przygotowujących do Sakramentu Małżeństwa), gdy już byłam przekonana, iż lada dzień zacznę (zaczniemy z Pawłem) stosować je w praktyce.

Tymczasem kulminacyjnym momentem był okres kilku miesięcy po ślubie, gdy rozpoczęliśmy mocniejsze starania o dziecko. Ponieważ dotychczasowe próby zakończyły się niepowodzeniem postanowiliśmy skorzystać z wiedzy, która wykorzystywana jest głównie w celu ograniczenia potomstwa. Tymczasem my chcieliśmy jeszcze dokładniej zgłębić się w fizjologii kobiety i mężczyzny, aby znaleźć najwłaściwszy moment i przygotować najlepsze warunki na poczęcie zdrowego dziecka.

Nie mogę powiedzieć, że NPR jest dla mnie i dla Pawła pewnym stylem życia. Jednak z przekonaniem mogę stwierdzić, że jest on dla nas źródłem bardzo wartościowej wiedzy o płodności. Aktualnie chcemy wykorzystać naturalne metody do tego, aby zostać mamą i tatą, ale w przyszłości planujemy ich stosowanie także dla odłożenia momentu urodzenia kolejnego dziecka. I mimo moich nieregularnych cykli dostrzegam sens uczenia się i stosowania metod naturalnych w praktyce.

Teraz staramy się z Pawłem o potomstwo i tylko dzięki metodom naturalnym możemy sami określić przybliżony moment jajeczkowania oraz najodpowiedniejszy moment na naszą bliskość. Ponieważ na jakość nasienia wpływa częstotliwość współżycia mamy także czas wstrzemięźliwości. Wbrew wielu opiniom nie czuję się z tego powodu ograniczona, niespełniona czy nieszczęśliwa. Również moje relacje z Pawłem kształtują się bardzo dobrze. :)

Uważam, że nasza chwilowa abstynencja tylko pozytywnie wpływa na nas. Dzięki niej mamy większy "apetyt" na siebie, a nasze zbliżenia dają nam więcej satysfakcji. Wspólne oczekiwanie na bliskość jeszcze bardziej zbliża nas do siebie. Wstrzemięźliwość nie jest dla nas heroicznym wyrzeczeniem, lecz oczywistym wyborem, który jest źródłem zadowolenia.

Ja i Paweł wybraliśmy naturalne metody planowania rodziny i jesteśmy z tym szczęśliwi. Nie mamy poczucia, że coś tracimy (bo np. inni mogą częściej) - jesteśmy przekonani, że nic nie tracimy, tylko zyskujemy świeżość w naszej miłości, której mogą pozazdrościć nam zakochani. :)

Tags: